piątek, 18 października 2013

Rozdział 5

Jagoda stanęła w drzwiach do pokoju Amandy.
- Co ty się tak stroisz? Wybierasz się gdzieś?
- Owszem wychodzę, ale wcale się nie stroję.
- Z kim? Stawiam na niewysokiego blondyna z uroczym uśmiechem. Zgadłam?
- Tak, zgadłaś. Idę z Kubą na kawę.  
- A... na kawę, tak to się teraz mówi.
- Przestań przecież ona ma dziewczynę.
- No właśnie ma dziewczynę...
- To będzie zwykłe spotkanie ze znajomym z pracy. Nie można?
- Nie, no można. Czy ja coś mówię?
- Dobra ja nie mam czasu na takie pogaduszki, idę się pomalować.
Około godziny piętnastej Amanda była gotowa, wyszła z domu i podążyła w stronę kawiarni w której umówiła się z Kubą. Kiedy dotarła na miejsce chłopak już na nią czekał:
- Cześć, spóźniłam się?
- Nie to ja przyszedłem wcześniej. Ślicznie wyglądasz. - Kuba uśmiechną do dziewczyny.
- Dziękuję. Opowiadaj Kubuś, co u ciebie słychać?
- Wiesz co nikt od dawna nie mówił do mnie Kubuś, no chyba, że Łukasz, ale on mi wtedy przeważnie dokucza. Hmm...co u mnie słychać? Po za tym, że jestem już zmęczony ciągłymi kłótniami z Emilią, o czym mówiłem tobie wczoraj to chyba nic się nie zmieniło. - chłopak zrobił smutną minę - Ona ciągle robi mi wyrzuty, o to, że wiecznie siedzę w klubie, albo gram mecze, kiedy jej powiedziałem, że robię to po to, aby ona mogła kupować co chwilę nowe ubrania, buty, torebki to się obraziła.
- No to nie jest za ciekawie, a próbowałeś z nią rozmawiać spokojnie?
- Tak, to nic nie daje. Powiedz mi lepiej jak tam praca nad reportażem?
- Całkiem dobrze. Tak naprawdę mamy tyle materiału, że mój ojciec, to znaczy naczelny gazety w której pracujemy, powiedział, że mamy na razie przerwać prace, aby później zrobić coś z końcówki sezonu, więc jak na razie jestem bezrobotna i mogłabym wrócić do Polski, ale Jagoda się nie zgadza.
- No tak. Cieszę się, że sprawa z Lewym tak się potoczyła. Bardzo martwiliśmy się o niego z Łukaszem, a tu nagle pojawiła się Jagoda i nasz kumpel wrócił z powrotem do świata żywych. Lecicie z nami jutro do Madrytu?
- Tak, lecimy. Emilia też leci?                    
- Ona? Ona i mecz to dwie przeciwne rzeczy. Prawie nigdy się na nich nie pokazuje, na początku naszej znajomości przychodziła potem przestała. Twierdzi, że woli w tym czasie robić coś bardziej ambitnego.
- Co na przykład? Chodzić na zakupy?
- O tak, albo do kosmetyczki. Ambitne jak cholera.
- Skoro nie jesteś z nią szczęśliwy, to czemu jej nie zostawisz? Czemu się nie rozstaniecie?
- Sam nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Emilka to ogromna część mojego życia. A ty? Czemu nie masz nikogo?
- Nie wiem, tak wyszyło. Mam na to jeszcze czas.
Amanda i Kuba rozmawiali jeszcze długi czas. Dziewczynę niepokoił fakt, że przy tym chłopaku zapomina o bożym świecie. Doskonale się z nim dogaduję. Kubę z kolei gryzły wyrzuty sumienia. Nie powinien spotykać się z Amandą. Chociaż z drugiej strony uważał, że robi dobrze, Emilię tak naprawdę nie obchodziło to co on robił. Dla niej ważne były tylko jego pieniądze. Bał się, że z nią straci najlepsze lata swojego życia, dlatego postanowił coś zmienić. Chłopak odprowadził Amandę pod same drzwi do ich mieszkania. Przy pożegnaniu pocałował dziewczynę w policzek, ale dość szybko przeniósł się na jej usta. Zaczęli się całować, w pewnym momencie Amanda odsunęła się:
- My nie możemy. Co z Emilią?
- Teraz to już nie ma znaczenia.
Po tych słowach złożył na ustach dziewczyny namiętny pocałunek, po czym wsiadł do swojego samochodu i odjechał zostawiając ja z łomoczącym sercem...


Następnego dnia Amanda obudziła się ze strasznym bólem głowy. 
Po powrocie do domu piła z Jagodą wino i opowiedziała wszystko przyjaciółce. Dziewczyna po chwili przypomniała sobie co mówiła do Jagody. Wyznała przyjaciółce, że czuje coś do Kuby, że nie wie co z tym zrobić, bo przecież on ma dziewczynę. 
Amanda postanowiła wstać z łóżka, poszła do salonu. Na kanapie przed telewizorem siedziała Jagoda z Robertem. Było piętnaście minut po czternastej:
- Jagoda, dlaczego mnie nie obudziłaś wcześniej? Czemu ja nie jestem w pracy?
- Nie obudziłam cię, bo postanowiłam, że lepiej będzie jeśli się dobrze wyśpisz. Twój tata przecież mówił nam, że nie mamy szaleć z materiałami, więc możemy trochę przystopować i zrobić sobie wolne na parę dni. - wytłumaczyła przyjaciółce Jagoda
- Robert a wy przypadkiem nie lecicie dziś do Madrytu? - Amanda spytała piłkarza
- Owszem lecimy, jestem już spakowany - ręką wskazał walizki stojące przy drzwiach - stąd pojedziemy na lotnisko. Ja, ty i Jagoda.
- Ja? O matko zapomniałam! Muszę się spakować. Jagoda, czemu mnie nie obudziłaś!
- Przecież ci już tłumaczyłam. Spokojnie! Mamy dwie godziny do wyjścia, więc zdążysz się spakować, zaraz tobie pomogę. 
- Dwie godziny?! W życiu nie zdążę. Przecież ja jestem jeszcze w pidżamie!
- Nie panikuj! - krzyknęła do przyjaciółki - Dobra kochanie, siedź sobie tutaj, a ja tam pójdę.
Jagoda przez półtorej godziny pomagała Amandzie. Kilka minut po szesnastej cała trójka wyszła z domu. Lecieli do Madrytu na mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dziewczyny były bardzo podekscytowane, bo to był ich pierwszy ważny mecz. Amanda i Jagoda stały w kolejce, aby odebrać karty pokładowe - własne i zawodników:
- Ami, co ty się tak rozglądasz?
- Ja? Nie.
- No przecież widzę.                  
Nagle na twarzy Amandy pojawił się uśmiech, Jagoda spojrzała w to samo miejsce co jej przyjaciółka, do grupki zawodników podszedł Kuba, który się trochę spóźnił.
- Aha, już wszystko rozumiem! Ty jego tak wypatrywałaś, ktoś tu się na serio zakochał! - Jagoda mocno przytuliła swoją przyjaciółkę. - Tak się cieszę!
- Nie ma się z czego cieszyć. I tak nam się się nie uda? - Amanda posmutniała.
- Dlaczego miało by się nie udać?
- On przecież ma dziewczynę.
- No niby tak, ale...dziewczyna nie ściana, da się przestawić. Ciesz się, że nie ma żony i dzieci.
- Wiesz co...my się wczoraj całowaliśmy.
- Co!? Ty mi dopiero teraz mówisz? Czemu nie zrobiłaś tego jak wczoraj rozmawiałyśmy?
- Nie wiem, tak jakoś. Musiałam wszystko przemyśleć.
- Spokojnie kochanie, jeszcze wspomnisz moje słowa. Będziecie razem. Jesteś o wiele lepsza od jakiejś tam panny Emilii. W ogóle ja się pytam co taki miły chłopak robi z taką babą?
Dziewczyny odebrały to co potrzebowały i rozdały chłopakom ich karty. Kiedy Amanda podeszła do Kuby, ten pocałował ją w usta:
- Hej, nie przy ludziach! - zawołała Amanda
- A dlaczego nie? Przemyślałem wszystko w nocy. Mój związek z Emilią, nasze relacje. Kiedy tylko Emilia wróci z Paryża powiem jej, że to jest koniec. Powiem, że między nami już nic nie ma. Kocham Cie, Amando. Tylko ciebie. Jeżeli czujesz do mnie to samo będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, jeżeli nie....
Amanda nie pozwoliła, aby Kuba dokończył to co chciał powiedzieć. Pocałowała go, co oznaczało, że i ona czuje do niego to samo.

środa, 2 października 2013

Rozdział 4

Minęło kilka tygodni. Amanda i Jagoda zdążyły już wdrożyć się w rytm pracy. Poznały już wszystkich zawodników, trenerów oraz członków sztabu szkoleniowego i medycznego. Miały przygotowany zarys kilku pierwszych odcinków. Właśnie przyszły do pracy. Gabinet dziewczyn, w którym miały wszystkie potrzebne materiały i gdzie przychodzili członkowie klubu na wywiady, znajdował się tam gdzie gabinet prezesa klubu, menadżera oraz sala konferencyjna. Zawsze było tu cicho i spokojnie:
- Amanda, jest taka sprawa. Robert zaprosił mnie dzisiaj na kolację, dlatego chciałabym wyjść szybciej. Mogę?
- Ok, jakoś tutaj sobie poradzę ze wszystkim, nie będzie tego dużo.
- Naprawdę? Poradzisz sobie?
- Tak, poradzę sobie. Dobrze, że gdzieś wychodzicie.
- Dlaczego?
- Kuba mi opowiadał, że Robert po śmierci narzeczonej był strasznie przygaszony, przygnębiony. Nie ma się tutaj co dziwić, a ty podobno tchnęłaś w niego chęć do życia. Lepiej radzi sobie na treningach, meczach.
Jagoda i Robert spotykali się ze sobą od dwóch tygodni. Chłopak od momentu ich pierwszego spotkania bardzo się zmienił.
- Dobra, koniec tych plotek. Pracujmy! - stwierdziła Jagoda z uśmiechem
Około godziny 15 Jagoda wyszła z klubu, pojechała od razu do domu, aby przygotować się na spotkanie z Robertem. Za każdym razem była tak samo podekscytowana. Postanowiła, że ubierze czerwoną, dopasowaną sukienkę, która idealnie będzie podkreślać jej kobiece kształty. Równo o godzinie 18 zadzwonił dzwonek do drzwi. Kiedy dziewczyna otworzyła, zaparło jej dech w piersiach. Zawsze tak reagowała kiedy widziała Roberta:
- Ślicznie wyglądasz - przywitał się, całując dziewczynę w policzek.
- Dziękuję, ty również niczego sobie - uśmiechnęła się do niego - możemy iść.
Robert zabrał dziewczynę do restauracji. Dużo rozmawiali, śmiali się. Czuli się w swoim towarzystwie swobodnie. Po kolacji poszli na spacer do pobliskiego parku. Zrobiło się chłodno, Robert widząc, że Jagodzie jest zimno, nie zastanawiając się ani chwili, zdjął z siebie swoją marynarkę. Położył ją dziewczynie na ramiona. Uśmiechnął się, po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Robert spojrzał w brązowe oczy Jagody, ta postanowiła przejąć inicjatywę i ponownie ich usta się spotkały, pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Chłopak z trudem wyszeptał Jagodzie do ucha, aby poszli do niego do domu, ta tylko
 skinęła głową. Po paru minutach znaleźli się w mieszkaniu Roberta, dalej całując się, ściągali z siebie ubrania. Skierowali się do sypialni mężczyzny:
- Na pewno tego chcesz? Możemy jeszcze zaczekać.
- Jestem tego pewna w stu procentach. Kocham Cię - wyznała dziewczyna.
Robert delikatnie położył dziewczynę na łóżku, każdy centymetr jej ciała obdarzał pocałunkami, liczyło się dla niego tylko to, że jest z Tą kobietą blisko, bardzo blisko...
Amanda chciała zaczekać na przyjaciółkę, dlatego oglądała film, lecz koło północy oczy same jej się zamykały, więc postanowiła iść spać. Kiedy tylko przyłożyła głowę do poduszki zasnęła.
Następnego dnia obudziła się o 9. Przerażona, szybko wybiegła z pokoju, jeżeli nie wyjdzie z domu za piętnaście minut, spóźni się do pracy. W biegu zajrzała do pokoju Jagody. Łóżko stało puste, pościel nienaruszona. Oznaczało to, że przyjaciółka nie nocowała w domu, bo gdyby tak było, w jej pokoju panował by aktualnie bałagan. Amanda pospiesznie zjadała śniadanie, wpiła kawę i poszła do pracy.
Miała nadzieję, że Jagoda będzie już w pracy, że zastanie ją przy swoim biurku, jednak tak się nie stało. Gabinet stał pusty. Amanda weszła do środka, usiadła przy biurku i włączyła komputer. Nagle drzwi otworzył się, a do gabinetu wszedł Kuba:
- O cześć, myślałam, że to Jagoda. Siadaj - wskazała ręką dwuosobowa sofę - Będę robiła kawę, napijesz się ze mną.
- Dziękuję, zaraz mam trening, ale z chęcią poszedłbym z tobą do kawiarni. Co ty na to?
- A co na to twoja dziewczyna? Nie będzie zazdrosna?
- Ostatnio czuję się jakbym nie miał dziewczyny. Ostatnio często się kłócimy. Ona ma do mnie ciągle pretensję. Potrafi być miła kiedy potrzebuje pieniądze. Niestety. No to jak? Mogę liczyć na twoje towarzystwo?
- Jasne - uśmiechnęła się Amanda
- Dobrze w taki razie, dziś o 16. Pasuje ci?
- Jak najbardziej. Powiedz mi jeszcze, czy Robert jest na treningu?
- Nie, nie widziałem go dzisiaj, mam nadzieję, że się zjawi, zostało mu piętnaście minut. Czemu pytasz? Coś się stało?
- Jagoda poszła wczoraj z nim na kolację i nie wróciła na noc, w pracy też jej nie ma a powinna być od godziny.
- Spokojnie, a dzwoniłaś do niej?
- Tak, nie odbiera telefonu.
Nagle słuchać było śmiechy dobiegające z holu. Kuba wyjrzał na korytarz:
- Nie musisz się martwić, jest tu twoja zguba.
Amanda wyszła na korytarz i nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Na drugim końcu holu Jagoda całowała się z Robertem. Było widać, że są w sobie bardzo zakochani.
- Czy ty widzisz to samo co ja? - zapytał zdumiony Kuba  
- Tak...chyba.
- Cześć wam, co wy macie takie miny, jakbyście ducha zobaczyli. Kubuś, ty nie powinieneś być w szatni i przebierać się na trening?
- Właściwie to powinienem - Cześć.  
Kuba poszedł, a Amanda postanowiła rozprawić się ze swoją przyjaciółką.
- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Ja tutaj odchodzę od zmysłów, gdzie ty się podziewasz? Dlaczego nie wróciłaś do domu na noc? Dlaczego spóźniłaś się do pracy?
- Spokojnie. Byłam zajęta, bardzo zajęta. Zapomniałam o bożym świecie. Przepraszam.
- Mogłaś chociaż napisać SMS`a.
- Wiesz, bardzo cię przepraszam. Ja po prostu... jestem zakochana.  
- Widziałam - Amanda uśmiechnęła się do przyjaciółki, co oznaczało, że się już nie gniewa - ślicznie razem wyglądacie. Czyli mam rozumieć, że to tak na poważnie?
- Jak najbardziej! Dobra zabieram się do pracy.

_________________________________________________________________________

Proszę o komentarze, jest to dla mnie ogromną motywację ;*

Ten rozdział dedykuję Laurze, ten Lewy to dla ciebie ;*