poniedziałek, 30 grudnia 2013

Epilog

Amanda od kilku dni snuła się po domu bez humoru. Nic się jej nie udawało. Cokolwiek za co się zabrała kończyło się źle. Ciągle była zamyślona, prawie w ogóle się nie odzywała. Wojtkowi nie pozwalała się dotykać, całować. Piłkarz zaczynał mieć o to pretensje. Wiedział co było przyczyną zachowania Amandy. Był pewny, że chodzi o Kubę. O to, że dziewczyna wciąż go kocha, a z Wojtkiem jest nieszczęśliwa. Sytuacja, w której się znajdowali powodowała ciągłe kłótnie o najdrobniejszy szczegół.
- Amanda, połóż się już! - Wojtek chciał, aby dziewczyna dzisiejszego wieczoru położyła się do łóżka razem z nim. Od tygodnia unikała tego. Do nocy siedziała w pokoju u Julki i czekała, aż mężczyzna zaśnie. Kiedy już spał, ona również się kładła.
- Tak, już zaraz przyjdę! - krzyknęła z pokoju Julki. - Zaczekam, aż mała zaśnie.
- Przecież ona już śpi. - w progu pokoju stał Wojtek. - Dlaczego się tak zachowujesz? Moglibyśmy porozmawiać jak normalni ludzie? Od dłuższego czasu ja coś mówię, a ty tylko patrzysz się w podłogę. Odpowiedz mi w końcu. Ile to będzie jeszcze trwało?! Długo będziesz się tak zachowywać?!
- Nie krzycz na mnie!
- Zwyczajny ton do ciebie nie dociera. Mam już tego dość. Koniec z nami. Wyprowadzam się. Jesteś wolna, możesz wrócić do niego.
- O czym ty mówisz? Nie wygłupiaj się.
- Dobrze wiesz o czym mówię.
- Przestań już. - dziewczyna przytuliła się do Wojtka, a po chwili wspięła się na palce i pocałowała go w usta, chłopak przeją inicjatywę. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej ogniste, namiętne. Po chwili znaleźli się w sypialni. Kochali się, ale Amanda zrobiła to wbrew sobie. Starała się, aby to było jak najbardziej naturalne, niewymuszone. W nocy kiedy Wojtek spał, leżała i myślała o tym co zrobiła. Do czego doprowadzi ją ta sytuacja. Sięgnęła po telefon. Otworzyła skrzynkę odbiorczą i zaczęła czytać SMS'y, które otrzymała od Kuby w ciągu ostatnich dni. Pisał jak bardzo ją kocha, że musi się z nią zobaczyć. Pragnął otrzymać odpowiedź, czy Julia jest jego córką. Dziewczyna nie potrafiła już powstrzymać łez, które popłynęły jej po policzkach. Szlochanie Amandy obudziło Wojtka.
- Kochanie dlaczego płaczesz? Co się stało? - przytulił ją do swojego nagiego torsu.
Amanda nie przestawała płakać. Pomyślała, że jest straszną idiotką. Wypłakuje się w ramionach obecnego partnera, bo kocha i chce być z poprzednim. Była taka głupia.
Po chwili milczenia Wojtek zaczął ponownie.
- Uspokój się już i mnie posłuchaj. Widzę co się z tobą dzieje i wiem co jest tego przyczyną. Nie jestem ślepy, widziałem co działo się z tobą na weselu u Jagody i Roberta. Ty go wciąż kochasz. Postanowiłem, że opuszczę cię. Będziesz mogła do niego wrócić.
- Nie, nie ma mowy. Nie zostawię cię.
- I co nam to da? Po pierwsze wiem, że będziesz z nim szczęśliwa, bo go kochasz, a on kocha ciebie. Po drugie, jeśli zostaniesz ze mną zniszczysz życie nie tylko sobie, ale też Julce i mnie. Mała powinna wychowywać się z prawdziwym ojcem i przede wszystkim on powinien znać prawdę. Jak wyglądało by nasze życie? Tak jak teraz? Nie odzywałabyś się do mnie, kochałabyś się ze mną na siłę, wbrew sobie? To do niczego nie prowadzi.
- Ale...
- Żadnego ale. - Wojtek wstał z łóżka i poszedł do salonu. - Dziś będę spać na kanapie. Rano dokończymy naszą rozmowę.
- Zostań ze mną jeszcze tę noc. Chcę się z tobą pożegnać. - Amanda posłała piłkarzowi smutny uśmiech, ten położył się obok niej i przytulił ją. Po chwili oboje zasnęli.

Amanda zaraz po przebudzeniu spakowała się. Postanowiła, że pojedzie prosto do Dortmundu. Bała się, że Kuba nie będzie chciał z nią rozmawiać, że będzie zły na to jak zachowała się na ślubie. Po chwili stwierdziła, że te myśli były absurdalne. W takim razie po co pisałby tyle SMS-ów? Teraz była pewna, że już nic nie stanie im na drodze do szczęścia.
- Jestem spakowana, zadzwoniłam już po taksówkę. Chciałam się z tobą pożegnać...i podziękować. Jestem ci wdzięczna, za miłość którą mi okazałeś. Dziękuję za zrozumienie. Nigdy nie zapomnę chwil, spędzonych z tobą i tego jak mi pomogłeś kiedy byłam w ciąży. Kocham cię, jak barta, jak przyjaciela. - Amanda przytuliła się do Wojtka, a po policzku popłynęła jej łza. Chłopak pocałował ją w czubek głowy.
- Chcę żebyś była szczęśliwa. Pozwalam ci odejść, bo cię kocham. Kocham ciebie tak jak mężczyzna kocha kobietę.
Amanda nie wiedziała co ma powiedzieć, dlatego cały czas przytulała się do Wojtka. Wiedziała, że go zraniła, ale musiała zawalczyć o swoje życie, o życie swojej córki.
- Odwołaj taksówkę, ja cię zawiozę na lotnisko. Pozwól mi być dżentelmenem. - piłkarz uśmiechną się przy tym do Amandy.
Na lotnisku Amanda jeszcze raz podziękowała za wszystko Wojtkowi i pożegnała się z nim. Wsiadła do samolotu. Była podekscytowana, już za kilka godzin miała zobaczyć się z Kubą. Od tego momentu będą już razem na zawsze. Amanda, Kuba i Julka.

Po dwóch godzinach lotu, dziewczyna razem ze swoją córką znalazła się przed lotniskiem. Czekała na taksówkę, która po paru minutach podjechała. Taksówkarz wziął od Amandy bagaże w wsadził je do bagażnika. Po chwili jazdy matka z córką znajdowały się pod pięknym domem na obrzeżach Dortmundu. "Jagoda i Robert pięknie się urządzili." Pomyślała dziewczyna.
Zadzwoniła do drzwi, które po kilku sekundach otworzył Robert.
- Amanda?! Co wy tutaj robicie? Wchodźcie.
- Postanowiłam, że wpadnę i zobaczę jak się urządziłyście.
- Jagoda! Chodź szybko! Zobacz kto nas odwiedził.
Na szczycie schodów prowadzących na piętro domu pojawiła się przyjaciółka Amandy.
- Ami?! Kochana! Nie spodziewałam się ciebie tutaj! - Jagoda zbiegła i przytuliła przyjaciółkę. - Maleństwo, chodź do cioci. Ciocia się za tobą bardzo stęskniła. Robert idź zrób kawę. Słońce chodź, usiądź.
Jagoda zaprowadziła je do przestronnego salonu. Wszystko było idealnie zaprojektowane, dodatki perfekcyjnie dobrane. Wszystko ze sobą współgrało.
- Mów co cię do nas sprowadza?
- Tak po prostu, przyjechałam w odwiedziny.
- Cieszy mnie to bardzo, ale nie uwierzę, że jadąc w odwiedziny zabiera się ze sobą całą zawartość swojej szafy.
- Czepiasz się szczegółów. - Amanda wytknęła język Jagodzie.
- Co się stało?
- Rozstałam się z Wojtkiem. - powiedziała niemal szeptem dziewczyna.
- Jak to? Dlaczego?
- Właśnie, dlaczego? - z kuchni wyjrzał Robert.
- Wojtek powiedział, że nie chce żyć tak jak było do tej pory.
- To znaczy?
- Chodziło mu o to, że wie, że ja nadaj kocham Kubę i nie chce mnie zatrzymywać. Dlatego się rozstaliśmy. Stwierdziliśmy, że tak będzie lepiej dla wszystkich.
- W taki razie co ty tu jeszcze robisz? Jedź do Kuby. - stwierdziła Jagoda.
- Właśnie, pośpiesz się. Jeszcze możesz zdążyć. - wtrącił się Robert spoglądając na zegarek.
- Gdzie?
- Za godzinę Kuba ma się spotkać z władzami klubu Borussii i Liverpoolu. Będą z nim negocjować nowy kontrakt, albo nowe warunki umowy z BVB. Kiedy dziś rano z nim rozmawiałem powiedział, że podpisze kontrakt z Liverpool'em. Stwierdził, że nie chce mieć z tym miejscem nic wspólnego. Pośpiesz się dziewczyno, póki jeszcze nic straconego. My zostaniem z Julką, weź mój samochód będzie szybciej. - chłopak podał Amandzie kluczyki od wozu.
- Dziękuję wam, trzymajcie za mnie kciuki. Julcia, mamcia cię kocha. Bądź grzeczna.
Po piętnastu minutach drogi Amanda była na miejscu. Stała przed drzwiami mieszkania Kuby. Miała nadzieję, że zdążyła. Po chwili drzwi otworzyły się.
-  Amanda?! Co ty tutaj robisz?! Wejdź. - mężczyzna zaprosił ją do środka.
- Już druga osoba mnie tak wita. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Wychodzisz gdzieś?
- Właściwie to tak. Jadę do klubu, podpisać kontrakt z nowym klubem. Co ciebie do mnie sprowadza?
- Rozstałam się z Wojtkiem. - powiedziała szybko Amanda.
- Jak to?
- Później ci wytłumaczę. Nie podpisuj tego kontraktu. Zostań tutaj. Kocham cię. - po tych słowach Amanda pocałowała Kubę. Po chwili całowali się bez pamięci. Oboje marzyli o tym od ponad roku. Ich marzenia w końcu się ziściły. Kuba zaczął rozbierać swoją ukochaną, lecz ta go powstrzymała.
- Musisz jechać do klubu przydłużyć kontrakt z Borussią. Wrócimy do tego wieczorem. - Amanda zeszła z kuchennego blatu i ubrała się. - Chodź pojadę z tobą. Później pojedziemy do Lewandowskich. Musisz poznać swoją córkę. - Dziewczyna uśmiechnęła się do Kuba najpiękniej jak potrafiła.
Serce chłopaka oblała fala ciepła. Pragnął usłyszeć te słowa od kiedy dowiedział się, że ma córkę z kobietą którą kocha ponad życie.

W klubie Kuba przedłużył kontrakt z obecnym klubem, co bardzo uszczęśliwiło trenera i zarząd klubu.
- Błaszczykowski w końcu zmądrzałeś. - Trener Kloop poklepał Kubę po ramieniu. - Cieszę się, że to wszystko się ułożyło. Może w końcu zaczniesz porządnie grać. Jak nie Lewandowski to ty, brakuje tylko, żeby Piszczek się pokłócił z Judytą. - słysząc te słowa Amanda uśmiechnęła się w duchu. Wiedziała, że u Judyty i Łukasza wszystko się ułożyło.
Po wizycie w klubie Amanda i Kuba pojechali do Lewandowskich.
- Jak dobrze widzieć was znowu razem. - wykrzykiwała od progu Jagoda. - Dziewczyna przytuliła Amandę. - Robert poszedł po maleńką do góry.
- Kuba! Zobacz kogo ja tutaj mam. - Na schodach pojawił się Robert z Julką na ręku. Podał dziewczynkę jej ojcu. Piłkarz przez chwilę w milczeniu przyglądał się dziecku.
- To jest najpiękniejsze dziecko na świecie, a to dlatego, że jej mama jest najpiękniejszą kobietą na świecie. - Kuba pocałował Amandę.
- W końcu można odetchnąć z ulgą. - stwierdził Robert. - Skoro dziś jest dzień dobrych wiadomości, my też mamy coś do ogłoszenia. - przytulił Jagodę i dłoń położył na jej brzuchu.
- Będziemy mieli dziecko. - powiedzieli równo.
- Tak się cieszę! - Amanda wyściskała swoją przyjaciółkę. W tym momencie była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Stanowiła szczęśliwą rodzinę z mężczyzną, którego kochała nad życie, a jej najlepsza przyjaciółka jest równie szczęśliwa u boku świetnego mężczyzny, który kocha ją bardzo mocno. Teraz już wszystko będzie dobrze, pomyślała będą w obięciach Kuby.

________________________________________________________________________


Jestem szczęśliwa, że zakończyłam swojego pierwszego bloga. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek mi się to uda. Trzeba dążyć do wyznaczonego celu, nawet jeśli twierdzimy, że to nie ma sensu.
Dziękuję, wszystkim którzy byli ze mną przez cały ten czas, tym którzy wiernie śledzili losy Amandy. Dziękuję za każdy komentarz, który był dla mnie dodatkową motywacją do dalszego pisania.
Jeszcze raz dziękuję!

Zapraszam na blog http://i-dont-want-to-lose-you.blogspot.com/. Tutaj możecie dalej śledzić moją twórczość w innym blogu.
Pozdrawiam cieplutko, xoxo.





poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 9

Amanda leżała w łóżku, całą noc nie mogła zasnąć. Jedyne co robiła to wpatrywała się w twarz śpiącego obok mężczyzny. Nie była sama od siedmiu miesięcy. Po opuszczeniu Dortmundu wróciła do Gdyni, do pracy u ojca, ale po miesiącu wyjechała do Londynu. Chciała zupełnie zmienić otoczenie. Chciała być sama. Amanda polubiła piłkę nożną, przez to, że pracowała z chłopakami z Borussii, więc kilka razy zajrzała na
trening piłkarz Arsenalu Londyn. Tam poznała Wojtka. Był bramkarzem angielskiego klubu. Któregoś razu, kiedy była na jednym z treningów Wojtek podszedł do niej w czasie przerwy. Rozmawiali, dużo rozmawiali, z czasem stali się przyjaciółmi. Dziewczyna czuła w sercu straszną pustkę spowodowaną rozstaniem z Kubą, więc postanowiła ją wypełnić i wdała się w romans z piłkarzem. Nie chciała się zbytnio angażować w ten związek, ale z każdym dniem była bardziej w nim zakochana, ale nie zapomniała o poprzedniej miłości. Bolało ją to, że tak szybko znalazła sobie kogoś innego. Bolało ją, za każdym razem kiedy całowała się z Wojtkiem. Bolało ją za każdym razem kiedy patrzyła na śpiącą Julkę. Kiedy patrzyła na tą małą dziewczynkę, przypominał jej się uśmiech Kuby. Kiedy patrzyła jej w oczy widziała oczy Kuby. Julia była jego córką. Miesiąc po rozstaniu Amanda dowiedziała się, że jest w ciąży. Nie chciała, aby ktokolwiek z Dortmundu się o tym dowiedział. Wojtek znał historię poprzedniego związku Amandy, znał Kubę, grali  przecież razem reprezentacji, ale przez rok nie mieli okazji spotkać się z powodu kontuzji Wojtka, który nie został powołany do kadry. Amanda razem z nowym partnerem uznali, że będą wszystkim mówić, że Julia jest córką Wojtka, że urodziła się jako wcześniak. Nikt nic nie będzie podejrzewał.
Teraz Amanda z Wojtkiem i Julką przebywali w Polsce, a to dlatego, że przyjaciółka dziewczyny brała ślub. Jagoda i Robert mieszkali u nich, w starym mieszkaniu Amandy. Kiedy zobaczyli Julkę bardzo się zdziwili, ale nie uwierzyli w historię, którą chcieli im sprzedać Amanda z Wojtkiem. Jagoda na początku nic nie podejrzewała, ale Robert tak. Przyjaźnił się z Wojtkiem, znał do bardzo dobrze i wiedział, że nie chciał jeszcze zakładać rodziny. Szybko zrozumiał co się wydarzyło. Amanda postanowiła, że nie będzie przed nimi ukrywać prawdy, ale prosiła, aby Kuba o nim się nie dowiedział. Chciała ułożyć sobie życie od nowa i nie pozwoliła, aby Robert opowiedział jej co wydarzyło się ostatnimi czasy w Niemczech, nie chciała słuchać czegoś co było związane z jej byłym. Dziewczyna dalej nie wiedziała, że Kuba nie jest ojcem Kacpra, że rozstał się z Emilią.
Tego dnia miał odbyć się ślub, Amanda wiedziała, że Kuba przyjedzie do Gdyni. Bała się spotkania z nim. Bała się, że wszystko wróci. Bała się, że sobie z tym nie poradzi. Wstała z łóżka i zrobiła sobie kawę, wszyscy jeszcze spali. Usiadła przy stole w kuchni i myślała jak będzie wyglądała ich rozmowa, co mu powie, czy tak jak Robert domyśli się, że Julka nie jest dzieckiem Wojtka.
- Hej kochanie, nie śpisz już? - z pokoju wyszedł Wojtek z Julką na ręku.
- Nie mogę spać. - uśmiechnęła się cierpko. - Co z tą opiekunką dla Julki? Dzwoniła?
- No właśnie nie i obawiam się, że będziemy musieli poszukać nową, albo...zabrać ją ze sobą.
- Nie ma mowy, nie zgadzam się! Rozumiesz, nie ma mowy! - Amanda zaczęła krzyczeć
- Uspokój się i nie krzycz. Wystraszyłaś Julkę.
Amanda zabrała ją od Wojtka i przytuliła.
- Ona nie może pojechać z nami. - mówiła cicho, a po jej policzkach popłynęły łzy.
- Poszukam opiekunki, tylko się uspokój. Nie chcę, żebyś płakała. - piłkarz przytulił Amandę. Domyślił się co było przyczyną jej zachowania.

***

Około godziny czternastej Amanda zaczęła się szykować. Denerwowało ją to, że Wojtek ciągle nie znalazł opiekunki dla Julki. Obawiała się, że będą musieli zabrać niemowlę ze sobą. To było wykluczone, ona nie mogła się tam pojawić z dzieckiem. Chciała, aby Kuba w ogóle nie poznał Julki, jeżeli tak by się stało wszystko by się skomplikowało. 
- Kochanie! - Piłkarz wołał ja z salonu
- Co się stało?
- Znalazłem opiekunkę. Powinna być tutaj przed czwartą. 
-Świetnie! - Amandzie kamień spadł z serca. Już niczym nie musiała się przejmować. - Ja już jadę do hotelu, bo muszę pomóc Jagodzie się ubrać. Zajmij się Julką, spotkamy się w kościele. - Amanda pocałowała Wojtka i wyszła z domu. 
Kiedy dotarła na miejsce i weszła do pokoju przyjaciółki, zobaczył ją prawie całą ubraną.
- Czemu na mnie nie poczekałaś?
- Spokojnie, jeszcze znajdzie się dla ciebie robota, maleńka. Uczeszesz mnie. Jak tam? Gdzie Wojtek?
- Został w domu, bo czeka na opiekunkę. 
- Czemu nie chcecie wziąć Julki ze sobą?
- Bo będzie głośno, dużo ludzi, ona będzie niespokojna. 
- Czy aby na pewno to są prawdziwe powody? 
- Tak, koniec dyskusji i siedź prosto, bo nigdy cię nie uczeszę. 
- Dobrze, już dobrze. Ja i tak wiem swoje. 
Zanim dziewczyny się obejrzały, był czas aby ruszyć pod kościół. Amanda denerwowała się coraz bardziej, ponieważ Wojtek się spóźniał. Kiedy dotarli na miejsce, dziewczyna zadzwoniła do niego. 
- No cześć, gdzie jesteś? Ceremonia zaraz się zacznie.
- Ta dziewczyna się spóźnia. Nie martw się, zdążę. - Wojtek rozłączył się.
Amanda czuła, że ten dzień, nie będzie należał do tych dobrych. Nic nie układało się tak jak powinno. Nagle z zamyślenia wyrwał ją czyjś głos:
- Amanda. - dziewczyna odwróciła się. Jej oczom ukazał się Kuba.  
- Cześć. - nie wiedziała zbytnio co powiedzieć, czuła się niekomfortowo w tej sytuacji.
- Tyle czasu minęło. Co u ciebie słychać?
- Dobrze, poukładałam sobie wszystkie sprawy, mieszkam w Londynie, a ty?
- Też dobrze. Słyszałem od Roberta, że nie jesteś sama.
- To prawda. 
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. - Kuba uśmiechnął się lekko. - Chyba powinniśmy już wejść do środka.
Tak też zrobili, jako świadkowie weszli razem. Amanda rozejrzała się po kościele. Zobaczyła Łukasza, a kilka ławek przed nim siedziała Judyta. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać co się stało między nimi. Kiedy wyjeżdżała wszystko było dobrze. 
Ślub Jagody i Roberta był bardzo piękny. Amanda cieszyła się, że jej przyjaciółka odnalazła szczęście. Wiedziała, że Robert jest dla niej odpowiednim mężczyzną i nic złego nie może ją spotkać będąc z nim.

***

Wesele trwało w najlepsze. Amanda była zmęczona po wielu godzinach tańczenia, więc postanowiła, że wyjdzie przed budynek, w którym znajdowało się przyjęcie, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Usiadła na ławce, a po paru chwilach, ktoś usiadł obok niej. 
- Musimy porozmawiać. 
- Kuba, my nie mamy już o czym rozmawiać.
- Dlaczego jesteś taka? 
- Jaka? 
- Nie pozwalasz sobie nic powiedzieć. Od dnia kiedy dowiedziałem się, że Emilia jest w ciąży, nie rozmawialiśmy. Ja nawet nie wiedziałem, że ty wyjechałaś. Dowiedziałem się przez przypadek. 
- Ale co ty chcesz mi powiedzieć? Przecież się umówiliśmy, że zapomnimy o sobie, że każdy z nas zajmie się swoimi sprawami. - Amanda wstała i skierowała się do wejścia. Nie chciała rozmawiać z Kubą. Czuła, że zaraz się rozpłacze. Wszystkie uczucia wróciły. Wszystko to o czym zapomniała przez rok powróciło, a ona nie wiedziała jak ma sobie z tym poradzić. Złapała za klamkę, aby otworzyć drzwi, gdy nagle Kuba krzyknął za nią:
- Nie znasz całej prawdy! Ja nie jestem ojcem Kacpra! Emilia mnie okłamała!
Amanda zatrzymała się, odwróciła się, żeby zobaczyć czy Kuba sobie z niej nie żartuje. Wyraz jego twarzy był jak najbardziej poważny. Dziewczyna usiadła z powrotem na ławce, nie wiedziała co ma powiedzieć, tępym wzrokiem wpatrywała się w piłkarza. 
- Posłuchaj mnie. Tydzień temu dowiedziałem się, że Kacper nie jest moim dzieckiem. Emilia zrobiła to, żeby nas rozdzielić. Chciała zatrzymać mnie przy sobie. Gdyby nie Łukasz cały czas żyłbym w niewiedzy. Ta dziewczyna wszystkim coś zniszczyła. Przez nią nie tylko my się rozstaliśmy, ale też Judyta z Łukaszem. Możemy wrócić do tego co było kiedyś, nic nam już nie stoi  na przeszkodzie. Nie pozwolę, aby ktokolwiek stanął między nami. Jesteś całym moim życiem, kocham cię. 
Oczy Amandy zaszkliły się. Wiedziała, że nadal kocha Kubę, ale przecież była z Wojtkiem. Nie mogła od tak, zerwać z nim, bo wrócił jej były. 
- Kuba, ja...ja nie mogę. Nie mogę do ciebie wrócić. To nie jest takie proste. Jestem z Wojtkiem, my...mamy córkę. Nie mogę go zostawić.  
Amanda nie mogła tego dłużej wytrzymać. Odwróciła się i uciekła, a po jej policzkach popłynęły łzy. Chciała być z Kubą, ale nie mogła zranić Wojtka. Pobiegła do łazienki, a po drodze spotkała Judytę, nie chciała teraz z nikim rozmawiać, ani tłumaczyć dlaczego płacze, ale dziewczyna nie dała się tak łatwo spławić. 
- Kochanie, nie płacz! Powiedz mi co się stało, proszę. Zrobi ci się lepiej jak to z siebie wydusisz. 
- Nienawidzę jej! -Amanda krzyczała, a łzy leciały jej coraz bardziej. Nie potrafiła się opanować. 
Judyta poczekała, aż dziewczyna ochłonie i zaczęła od początku:
- Już nie płacz i powiedz mi kogo tak bardzo nienawidzisz.
- Twojej przyjaciółki, choć teraz chyba już byłej. Zniszczyła mi życie. Gdyby nie ona wszystko potoczyło by się inaczej. Byłabym teraz z Kubą, ty byłabyś z Łukaszem, wiem co się wydarzyło. Kuba mi powiedział. - Amanda chwilę milczała, po czym kontynuowała. - Odeszłam od Kuby, aby nie utrudniać mu kontaktów z dzieckiem, które okazało się nie być jego, a teraz moja córeczka będzie się wychowywać bez prawdziwego ojca. 
- Ty masz dziecko?! - Judyta nie kryła zdziwienia.  
- Tak, córkę. Tylko proszę cię, nie mów Kubie, że to jego. On wie, że to córka Wojtka. 
- Oczywiście, nic nikomu nie powiem. Chcesz iść do hotelu, czy raczej wolisz wrócić na salę?
- Do hotelu. Muszę się ogarnąć. 
Kiedy dziewczyny wyszły z łazienki spotkały Kubę, który szukał Amandy.
- Zaczekaj. - piłkarz złapał dziewczynę za rękę. - Jak to masz córkę?
- Normalnie. Znam się z Wojtkiem dość sporo czasu. Kochamy się. - wiedziała, że to co powie zaboli Kubę. Musiała to zrobić. Musiała powiedzieć coś co sprawiłoby, że odpuściłby. Tak się jednak nie stało. 
- Nie wierzę ci. 
- To ja was zostawię samych - Judyta wróciła na salę.
- Dlaczego mi nie wierzysz?
- Wiem ile czasu jesteś z Wojtkiem, dziecko nie zdążyłoby się urodzić. Dlaczego kłamiesz? Dlaczego nie potrafisz powiedzieć prawdy?
Amanda odwróciła się i ponownie uciekła. Wiedziała, że zachowuje się jak dziecko, ale nie potrafiła poradzić sobie z tą sytuacją. Nie wiedziała co zrobić, żeby Kuba jednak uwierzył w jej kłamstwo. 


___________________________________________________________________

Pozostał mi do napisania epilog i zakończę tą jakże łzawą historię. Niestety z rozdziału na rozdział jestem mniej zadowolona z tego co pisze. Nie wiem co jest tego przyczyną ;c Straciłam twórczą wenę, czego dowodem jest to co napisałam wyżej. Jeżeli choć minimalnie się wam podobało, jestem niezmiernie szczęśliwa. 
Pozdrawiam cieplutko, xoxo



czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 8

Minął rok. Emilia i Kuba zostali rodzicami małego Kacpra. Kuba został z Emilią, ale nie byli prawdziwą parą. Mieszkali razem i na zmianę opiekowali się synkiem. Piłkarz swoje obowiązki dotyczące chłopca spełniał jak najlepiej potrafił, a matka jego dziecka jeździła do przyjaciółki, aby ta zajęła się Kacprem.
Jagoda i Robert planowali ślub, więc aktualnie przebywali w Polsce, mieszkali u Amandy, która wróciła do kraju tydzień po zakończeniu reportażu. Dziewczyna do wyjazdu unikała Kuby jak tylko mogła.
Judyta powoli przestała znosić sytuację związaną z Emilią i jej dzieckiem. Jej przyjaciółka podrzucała dziecko do niej, a sama jeździła do kosmetyczki czy fryzjera. Nie rozumiała, że Judyta ma swoje życie, że chce pobyć sam na sam z Łukaszem. Od wyjazdu do Madrytu byli razem. Kochali się. Łukasz bardzo zmienił się pod wpływem swojej dziewczyny. Kiedyś był kobieciarzem, bawił się kobietami, porzucał, zdradzał. Wszyscy uważali, że się nigdy nie zmieni.


***


Po treningu Kuba i Łukasz siedzieli w szatni, wszyscy piłkarze już wyszli, zostali tylko oni. Przyjaciele rozmawiali o ślubie Jagody i Roberta.
- W przyszłym tygodniu ślub. - stwierdził Piszczek
- Ta - mruknął Kuba
- O co ci chodzi?
- Nie ważne.
- No powiedz. - nalegał Piszczek - A wiem, sorry. Zapomniałem. 
- Jak ja mam tam pojechać? Mam spotkać się z Amandą? Nie ma mowy.
- Nie zachowuj się jak dzieciak. 
- Ciekawe jak ty byś się zachowywał w mojej sytuacji.  
- Na szczęście w niej nie jestem. Oczywiście, że pojedziesz. Stary to było rok temu. Emocje opadły. Będziesz miał możliwość porozmawiania z nią, bo przecież nie udało ci się z nią skontaktować. 
- Nie, nie pojadę. Zadzwonię do Roberta i mu wytłumaczę dlaczego mnie nie będzie. Na pewno zrozumie.
- Zastanów się jeszcze. - Łukasz uśmiechnął się do przyjaciele i poklepał go po ramieniu. -A jak Kacper?
- Dobrze. Powinien być teraz z Emilią, czyli jest u Judyty. Denerwuje mnie, że tylko jak się nim zajmuję. - Kuba głośno westchnął.
- No wiesz, jest twoim synem, powinieneś się nim zajmować.
- Owszem, ale on ma też matkę, która podrzuca go do przyjaciółki. Czy to jest normalne? Nie. - piłkarz odpowiedział sam sobie. - Ostatnio nie mam ochoty się nim zajmować. Strasznie to brzmi ale to prawda.
- Jak to, nie masz ochoty?
- No tak, wydaje mi się, że to przez Emilię. Zaszantażowała mnie, żeby z nią został. Zmusiła do tego. Myślę, że byłoby lepiej gdybym mógł  po prostu odwiedzać Kacpra i wyprowadzić się od niej.
- Dziwna sytuacja. 
- I to bardzo. Dobra, muszę jechać do domu. Na razie.
- Tylko rozważ to co tobie powiedziałem. Cześć
Kuba wyszedł, a po krótkiej chwili również Łukasz opuścił szatnie BVB. 

***

Emilia zawiozła synka do domu i wróciła do mieszkania swojej przyjaciółki.
- Musisz mi pomóc. - Zaczęła od progu dziewczyna
- W czym znowu?
- Za tydzień jest ten ślub, nie mogę dopuścić do tego, żeby Kuba spotkał się z tą wywłoką. Musimy coś wymyślić, żeby został w Dortmundzie z małym. Nie wiem. Może, że chory jest? Tylko jak to zrobić.
- Ja tobie w niczym nie pomogę. 
- Jak to?! - wykrzyknęła Emilia z paniką w głosie.
- Mam już dość tego jak mnie traktujesz. Po pierwsze, nie będę się już zajmować twoim dzieckiem, kiedy ty siedzisz sobie u kosmetyczki, nie jestem twoją służącą. Chcę mieć trochę prywatności. Po drugie, wymyślaj sobie sama te swoje plany. Nawet nie wiesz jak źle czuję się z faktem, że po części przeze mnie Kuba i Amanda się rozstali. Po trzecie, powiem Kubie, że Kacper nie jest jego dzieckiem, powiem mu całą praw...
- Powtórz co powiedziałaś. - w progu stał Łukasz i przysłuchiwał się całej rozmowie. - Powtórz to co powiedziałaś przed chwilą! - Wykrzykną Piszczek. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. - Mów!
Obie kobiety nie kryły zdziwienia, gdy zobaczyły piłkarza. Po chwili Judyta zaczęła mówić.
- Kuba nie jest ojcem Kacpra. Emilia go zdradziła, a ja wiedziałam o tym od początku. 
- Od początku?! Od jakiego początku! - Łukasz denerwował się z minuty na minutę bardziej. 
- Wiedziałam co chce zrobić Emilia, żeby Kuba z nią został. To wszystko było zaplanowane. Pamiętasz jak razem tańczyliśmy w Madrycie? Wypytywałeś mnie wtedy o moją rozmowę. Na drugi dzień dowiedziałam się co wymyśliła Emilia. 
- Cały czas to przede mną ukrywałaś. Jak mogłaś? Pocieszałaś Kubę jak do nas przychodził, a wiedziałaś jaka jest prawda i nic nie powiedziałaś! Nie wybaczę ci tego!
- Łukasz przepraszam, wybacz mi! - Dziewczyna rozpłakała się.
- Nie ma mowy, to koniec. Muszę to wszystko powiedzieć Kubie, on się musi o tym dowiedzieć. 
- Nie zrobisz tego! - w końcu głos zabrała Emilia.
- Nie? To patrz! - Łukasz wyszedł z mieszkania i trzasną drzwiami. Pojechał prosto do swojego przyjaciela.
Kiedy dotarł na miejsce, bez pukania wszedł do środka.
- Kuba? Muszę ci powiedzieć coś ważnego! 
- Nie krzycz tak. Kacper zasnął. Zaraz się znowu obudzi. 
- Nie ważne. Siadaj! 
- Mów co się stało. Co ty taki narwany?
- Kacper nie jest twoim dzieckiem. To nie jest twój syn. Emilia cię okłamała. Judyta tak samo, wiedziała od samego początku jaka jest prawda. Oszukiwały nas przez rok.
- Ciii. - Kuba uciszył przyjaciela - O czym ty mówisz? Jak to, Kacper nie jest moim dzieckiem? 
- Emilia cię zdradzała! To i tak jest teraz nie ważne. Wsiadaj w samochód i jedź do Amandy. Musisz jej to wszystko wytłumaczyć. 
- Zwariowałeś?! Najpierw jadę porozmawiać z Emilią. Zostań z Kacprem, cześć! - Krzyknął Kuba na odchodnym.
Po 15 minutach Kuba wszedł do mieszkania Judyty.
- Nie nauczyli cię pukać? - Zapytała Emilia drwiąco.
- A ciebie nie nauczyli, że nie okłamuje się ludzi w taki sposób. Dziewczyno zniszczyłaś mi życie, zmarnowałaś 4 lata życia. Zgnijesz w piekle. Wracasz teraz do domu, pakujesz swoje rzeczy, zabierasz Kacpra. Nie chcę was widzieć. 
- Gdzie ja z nim pójdę? Jest już wieczór. Jutro się wyprowadzę.
- Nie. Zrobisz to dziś. W tej chwili tam jedziesz i się wynosisz!
- Ok, ok! Judyta, zatrzymam się u ciebie.
- Nie ma mowy. Wyraziłam się jasno, że już w niczym tobie nie pomogę. Może pójdziesz do ojca twojego syna? Przepraszam, zapomniałam! Ty nie wiesz kto jest jego ojcem. Żegnam
Emilia zabrał swoją torebkę i wybiegał zdenerwowana.
- Kuba, przepraszam cię za wszystko. Nie wiem, dlaczego zgodziłam się ukrywać prawdę.  
- Nie jesteś niczemu winna, widziałem jak bardzo byłaś zmanipulowana przez Emilię. Słyszałem, że Łukasz z tobą zerwał.
- Tak, to prawda. Emilia wszystkim nam zniszczyła życie. Miejmy nadzieję, że zapłaci za to. 
- Dla mnie ona już nie istnieje. Teraz muszę odzyskać Amandę. Już nic mnie z nikim nie łączy. Pojadę na ślub Roberta i porozmawiam z nią.
Spróbuję przekonać Łukasza, żeby wrócił do ciebie. Skoro jak tobie wybaczyłem on też powinien to zrobić, będzie dobrze. - Kuba przytulił Judytę, był pełen przekonanie, że teraz wszystko się ułoży. 

________________________________________________________________

Wielkimi krokami zbliżamy się do końca 
Niestety, ten rozdział mnie nie zadowala. Dumna z niego nie jestem.

Jeżeli wam się podobał  dajcie znać w komentarzu. Pozdrawiam, xoxo :* 

PS. Serdecznie zapraszam na mojego drugiego bloga http://i-dont-want-to-lose-you.blogspot.com/.

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 7

Amanda obudziła się rano, zobaczyła że miejsce obok niej jest puste, ale słyszała, że ktoś krząta się po kuchni. Po chwili zorientowała się, że ma na sobie t-shirt Kuby, pachniał jego perfumami, które tak bardzo lubiła. Dziewczyna leżała jeszcze chwilę w łóżku i myślała o wydarzeniach minionej nocy. Nie wierzyła, że ta znajomość tak prędko rozwinęła się w płomienne uczucie. Wstała z łóżka i poszła do kuchni:
- Witam śpiącą królewnę. - Kuba pocałował Amandę -  Masz ochotę na naleśniki z miodem? - Kuba podsuną dziewczynie talerz smakowicie pachnących naleśników.
- Z wielką chęcią się skuszę - Amanda uśmiechnęła się do swojego chłopaka. - I co teraz z "tym" zrobimy?
- " Tym"? Rozumiem, że chodzi tobie o rozmową, którą muszę przeprowadzić dziś z Emilią?
- Tak dokładnie.
- Pojadę na trening, jeżeli będzie w klubie, u Judyty to tam z nią porozmawiam i poproszę, aby się wyprowadziła, albo nie ja się na razie wyprowadzę do Łukasza, już nie będę taki. Jeżeli nie spotkam jej w klubie, to umówię się z nią na mieście.
- Idealnie - Dziewczyna pocałowała Kubę.
Po śniadaniu, Amanda wyszykowała się i razem z Kubą pojechali do klubu.
Jagoda czekała już na swoją przyjaciółkę w ich gabinecie.
- Cześć. - przywitała się Amanda - Co tam?
- Dobrze, co robiłaś wczoraj wieczorem, nie byłaś zła, że cię zostawiłam?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Amanda zrobiła smutna minę. - Żartuję. Nie, nie byłam zła, ponieważ nie byłam sama.
- A rozumiem. Nie mam pytań, jak na razie, choć zżera mnie ciekawość jak było. Teraz lecimy na trening, a potem idziemy na kawę i ja zamieniam się w słuch.
- Ok, ok. Niech będzie.
Dziewczyny wyszły z gabinetu i pokierowały się w stronę wyjścia na murawę. Po drodze minęły się z Emilią, która zmierzyła Amandę od góry do dołu, a gdyby wzrok mógł zabijać, dziewczyna leżała by martwa. Na szczęście nie zaczepiła dziewczyn. W głowie Amandy pojawiła się myśl, czy Kuba rozmawiał już z nią. Po krótkiej chwili stwierdziła, że nie ponieważ to spotkanie na pewno nie skończyło by się na wymianie przeszywających spojrzeń.
Jagoda i Amanda przeprowadziły wywiad z masażystą, który był na treningu. Cieszył się, że są już na półmetku pracy, którą wykonały. Oczami wyobraźni widziały efekt końcowy, wiedziały, że będą z siebie dumne.

***

Po skończonym treningu Kuba szybko się wziął prysznic, przebrał się, bo chciał zobaczyć się z Emilią w klubie. Wiedział, że tu jest ponieważ Amanda powiedziała, że spotkała ją po drodze na trening. 
Chłopak spotkał Emilię przed gabinetem Judyty.
- Cześć. - zaczął
- O Kubuś. - Dziewczyna chciała go pocałować, ale ten odsunął się. - O co chodzi? - zapytała zirytowana.
- Muszę z tobą porozmawiać. 
- Ja z tobą też, jestem pewna, że to co ja mam tobie do przekazania jest ważniejsze od twojej nowinki.
- Zapewnia cię, że nie. Na co dzień jestem dżentelmenem, lecz dziś się w to bawić nie będę i ja powiem pierwszy to co mam do powiedzenia, a więc chciałem ci zakomunikować, że zabieram dzisiaj swoje rzeczy z naszego mieszkania. Nie ma sensu tego dalej ciągnąć, już od dawana nie byliśmy razem, jedyne co to dzieliliśmy wspólne mieszkanie nic po za tym.
- Wydaje mi się, że wcale się nie wyprowadzisz, otóż ja chciałabym tobie zakomunikować, że będziemy mieli dziecko. Jestem w ciąży.
- Słucham!? Jak to?
- Książkowa reakcja mężczyzny kiedy dowiaduje się, że jego, już była dziewczyna jest z nim w ciąży. Jak to? To ja mam tobie mówić skąd się biorą dzieci? - spytała z ironią Emilia. - Kontynuując, proszę bardzo wyprowadź się, ale oznaczać to będzie, że w życiu na oczy nie zobaczysz naszego dziecka. Krótka piłka : albo ja i dziecko, albo ona. - palcem wskazała Amandę, która stała tuż za Kubą i słyszała całą rozmowę. Momentalnie nogi się pod nią ugięły. Pospiesznie wybiegła z budynku, po twarzy ciekły jej łzy. Nie mogła uwierzyć, że to co usłyszała było prawdą. Kiedy znalazła się na parkingu i nie mogła poradzić sobie z zamkiem od drzwi samochodu, jak z pod ziemi pojawił się Łukasz.     
- Boże, co się stało dlaczego płaczesz? - zapytał z nutą lęku w głosie. Przestraszył się kiedy zobaczył w jakim stanie znajduje się dziewczyna jego najlepszego przyjaciela. - Pomóc ci? Zawieźć cię do domu? 
Dziewczyna ustała na propozycję chłopaka. Całą drogę milczała, wciąż wierzyła w to, że to był tylko zły sen i zaraz się obudzi. Kiedy dotarli pod budynek, w którym mieszkała Amanda, dziewczyna poprosiła przyjaciela, aby ten zostawił ją samą:
- Łukasz, dziękuję ci, że mnie przywiozłeś. Chciałabym zostać sama, przemyśleć wszystko, poukładać w głowie.
- Dobrze, ale najpierw musisz mi powiedzieć co się stało.
- Nie mam na to siły, ale poproś Kubę, powinien ci wszystko opowiedzieć. 
Łukasz przystał na prośbę Amandy i zostawił ją samą. 
Dziewczyna wciąż wypierała z siebie fakt, że jej ukochany będzie miał dziecko z inną kobietą. Stwierdziła, że była głupia, kiedy liczyła na to, że mężczyzna, który był zajęty kiedyś będzie jej. 
Samotność Amandy nie trwała długo. Po chwili do mieszkania wpadła jak burza Jagoda:
- Kochanie co się stało! - wykrzyknęła przerażona kiedy zobaczyła zapłakaną twarz przyjaciółki. - Łukasz do mnie zadzwonił, powiedział, żebym jak najszybciej przyjechała do domu. Mów co się dzieje!
Amanda po chwili milczenia odważyła się opowiedzieć Jagodzie historię która wydarzyła się nie mniej niż godzinę temu. Kiedy dziewczyna do końca wysłuchała opowieść przyjaciółki, kompletnie nie wiedziała co ma powiedzieć. 
- Spokojnie słoneczko, wszystko się ułoży. Zobaczysz. - próbowała ja pocieszać, ale i tak wiedziała, że jej słowa na nic się zdają, ponieważ Amanda z minuty na minutę rozpaczała bardziej. Jagoda nie wiedział jak ma pocieszać przyjaciółkę, ponieważ nigdy nie wyobrażała sobie, że któraś z nich znajdzie się w tak beznadziejnej sytuacji. 
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Jagoda poszła otworzyć, jej oczom ukazał się Kuba:
- Mogę wejść, muszę porozmawiać z Amandą.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł, ona nie jest w zbyt dobrym stanie.
- Wejdź - Jagoda usłyszała za sobą głos przyjaciółki.
- Jesteś pewna? - Jagoda bała się, że po tej rozmowie Amanda będzie jeszcze bardziej roztrzęsiona.
- Tak. 
Para poszła do sypialni dziewczyny.
- Kuba powiedz mi, że to nie jest prawda, że ja się przesłyszałam, źle zinterpretowałam jej słowa. Proszę.
- To jest prawda, pokazała mi zdjęcie USG. 
- Nie mogę w to uwierzyć. 
- Uwierz mi, że ja też nie. Emilia postawiła mi ultimatum, albo ona i dziecko, albo nikt. 
- Rozumiem, tak będzie lepiej. Zapomnij o mnie, o tym co nas łączyło. Ja zapomnę o tobie. 
- Ja nie chcę o tobie zapominać, nie rozumiesz? Kocham cię!
- Myślisz, że ja chcę, ale tak będzie dobrze dla wszytkach. Dla ciebie, bo będziesz ze swoim dzieckiem, ono nie jest niczemu winne, powinno wychowywać się w pełnej rodzinie.
-  Ale ja jej nie kocham, już od dawna między nami nic nie ma, właśnie z tego powodu to dziecko będzie nieszczęśliwe. 
- Kuba proszę cię, nie komplikuj tego bardziej. 
- Dobrze, ale pamiętaj, że zawsze będę cię kochał i nie zapomnę o tobie.   
Chłopak skierował się do drzwi, lecz zanim załapał za klamkę, podszedł do ukochanej, pocałował ją delikatnie w usta, spojrzał jej głęboko w oczy :
- Nigdy o tobie nie zapomnę, kocham cię! - po tych słowach opuścił pokój.
Amanda została sama. Podczas rozmowy z Kubą starała się nie płakać, teraz tych łez nie potrafiła powstrzymać. Leciały ciurkiem po jej policzkach.
Nagle usłyszał pukanie do drzwi:
- Mogę? 
- Tak, wejdź. - do pokoju weszła Jagoda. Usiała obok Amandy na łóżku i przytuliła ją. 
- Kocham go, rozumiesz? Tak bardzo go kocham! 
______________________________________________________________________________

Już wielkimi krokami zbliżamy się do końca! :) 

Jeżeli podobała się wam dalsza część historii Amandy i Kuby to zapraszam do komentowania.
Chciałabym również zaprosić na mojego drugiego bloga http://i-dont-want-to-lose-you.blogspot.com/
Pozdrawiam cieplutko, xoxo  

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 6

Amanda i Jagoda szykowały się na mecz, który miał rozpocząć się za dwie godziny, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi:
- Otwarte - krzyknęła Jagoda
Do pokoju przyszli Kuba i Robert. Kuba podszedł do Amandy i ją pocałował, po czym wręczył jej swoją klubową koszulkę:
- Chciałbym, abyś ubrała ją na dzisiejszy mecz - po tych słowach znowu pocałował swoją dziewczyną tym razem dłużej.
- Z wielką chęcią ubiorę tą koszulkę - Amanda uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła.
Robert przyszedł do Jagody w tym samym celu. Po krótkiej chwili piłkarze wyszli ponieważ musieli iść na ostatni trening.

*** 

W tym samym czasie do Judyty, która również była obecna w Madrycie, zadzwonił telefon:
  •  Hej kochana! Jak tam Madryt? 
  • Cześć. Normalnie, za godzinę mecz, obejrzysz go chociaż w telewizji? 
  • Nie. Strata czasu.
  • Skoro dla ciebie pasja twojego mężczyzny to strata czasu, to nie zdziw się jak za chwilę to ty okażesz się dla niego stratą czasu.
  • Co chcesz przez to powiedzieć?
  • Otóż Kuba znalazł sobie nowy obiekt westchnień, dziewczynę, która interesuje się jego życiem, tym co kocha, a nie jego pieniędzmi. Na imię jej Amanda. 
  • Co?! Ta mała suczka?
  • Ja bym jej tak nie nazywała, bardzo sympatyczna osóbka. 
  • Po czyjej ty jesteś stronie?
  • Ja na razie po twojej, dlatego radzę ci zainteresuj się trochę swoim związkiem dopóki, miejmy nadzieję masz co ratować. 
  • Ja już muszę kończyć. Informuj mnie o niepokojących sytuacjach. 
Po tych słowach Emilia rozłączyła się. Judyta głośno westchnęła, była ciekawa jak jej przyjaciółka rozwiąże tą sprawę.

***

Mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów był zwycięski dla Borussii. 90 minut spotkania to popis umiejętności i współpracy gracz z niemieckiego klubu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0, a strzelcami bramek byli Robert i Marco Reus, przy obu golach kluczowe podanie zaliczył Kuba. Jagoda i Amanda były bardzo zadowolone z występu swoich mężczyzn. 
Po meczu kiedy piłkarze odpoczęli, w sali bankietowe hotelu odbyło się przyjęcie z okazji wygranej nad Hiszpańskim klubem. Wynik ten gwarantował drużynie z Dortmundu udział w fazie pucharowej.
Podczas przyjęcia Judyta znalazła chwilę, aby zadzwonić do przyjaciółki:
  • Cześć, mam parę informacji.
  • Słucham.
  • Amanda i Jagoda ma dzisiejszym meczu były ubrane w klubowe koszulki. Jagoda z nazwiskiem Roberta, a Amanda... domyśl się.
  • Że co proszę?!
  • Tak, tak, kochana. Stało się.
  • Nic się nie stało. Chyba wiem jak ten problem rozwiązać. Mam w zanadrzu szatański plan.
  • Jaki plan?
  • Gdybym ci powiedziała nie byłby szatański. Powiem tylko, że wykorzystam do tego pewien zaistniały fakt.
  • Jaki fakt?
  • Opowiem ci wszystko jak się jutro spotkamy, bo to nie jest rozmowa na telefon. Cześć.
Po zakończeniu rozmowy Jagoda wróciła do towarzystwa, po chwili podszedł do niej Łukasz:
- Mogę prosić panią do tańca? - zapytał z szarmanckim uśmiechem
Dziewczyna zgodziła się. Po chwili Łukasz zaczął:
- Nie żebym podsłuchiwał, ale słyszałem twoją rozmowę. Czemu razem z Emilią spiskujecie przeciwko Amandzie i Kubie?
- Emilia to moja przyjaciółka, próbuję jej pomóc w odzyskaniu faceta.
- A powiedziałaś tej swojej przyjaciółce, że gdyby choć trochę się nim zainteresowała to byłaby tu dzisiaj i żadna inna kobieta nie przytulałaby się do niego tańcząc? 
- Mówiłam, ale to nic nie daje. W ogóle to nie mieszaj się w to! To nie twoja sprawa!  
 Judyta chciała odejść, ale Łukasz nie pozwolił jej. Z powrotem ją do siebie przyciągną:
- Tak się składa, że to jest moja sprawa ponieważ Kuba to mój przyjaciel, bardzo lubię Amandę i widzę, że są w sobie bardzo zakochani.
- W tym problem, że ja też to widzę, ale przecież nie powiem tego Emilii, znienawidziła by mnie.
- Jednak jest w tobie odrobina dobroci, już myślałem, że przeszłaś na złą stronę panny Emilii. - Łukasz zaśmiał się przy tym.
- To wcale nie jest zabawne - stwierdziła gorzko dziewczyna.
Po chwili ciszy Łukasz odezwał się:
- Wiesz co podobasz mi się. Tak wizualnie i tak wewnątrz. 
- Szczere wyznanie, ale nie wiesz jaka jestem naprawdę. 
- Już ja swoje wiem. - Łukasz uśmiechnął się do Judyty, a potem pocałował ją.
Para ulotniła się z imprezy i udała się do pokoju Judyty. Kiedy tam dotarli ich ubrania bardzo szybko znalazły się na podłodze...

***

Już następnego dnia, późnym popołudniem cała drużyna BVB była w Dortmundzie. Judyta czekała w swoim domu, aż pojawi się jej przyjaciółka, ta zjawiła się po krótszej chwili:
- Cześć, co słychać? - zapytała z uśmiechem
- Dobra, bez owijania w bawełnę, co to za plan i fakt?
- Co ty taka w gorącej wodzie kompana? Już ci mówię, a więc tak, mam plan jak zatrzymać Kubę przy sobie, otóż uwaga... dobrze, że siedzisz.
- Czy mogłabyś już powiedzieć, a nie bawisz się w podchody.
- Ok, ok. Już będę poważna. Jestem w ciąży. 
- Co ty jesteś?
- W ciąży, a plan jest taki, że powiem o tym Kubie przy najbliższe okazji...
- Jaką masz pewność, że on od ciebie nie odejdzie?
- Pozwól, że może dokończę, dobrze? Kuba nie zostawiłby swojego dziecka, gdyż nie chciałby, aby wychowywało się bez jednego z rodziców. Wiesz trauma z dzieciństwa, a ja postawię mu ultimatum, albo ja i dziecko, albo nikt. Rozumiesz?
- Jesteś okrutna! Nie wiem jak mogę zadawać się z kimś takim! 
- Nie krzycz to źle wpływa na dziecko. Przyznasz sama, że plan jest nieziemski.
- No jest...
- Zapomniałabym, mogę u ciebie zanocować? Muszę przemyśleć jak powiedzieć o tym Kubie.
- Skoro musisz...

***

Amanda siedziała sama w domu. Jagoda nocowała dziś u swojego chłopaka. Dziewczyna oglądała telewizję, choć tak naprawdę nie wiedziała o czym mowa w filmie, który aktualnie leciał. Piła wino o rozmyślała.
Rozmyślała o tym, czy uda się jej i Kubie stworzyć szczęśliwy związek. Po chwili usłyszała dźwięk telefonu. Dzwonił jej ukochany:
  • Cześć skarbie.
  • Hej.
  • Co robisz?
  • Siedzę sama, bo Jagoda jest u Roberta.
  • Ja też siedzę sam, Emilia nocuje u Judyty.
  • No to przyjedź do mnie. Kocham cię i czekam.
Dziewczyna rozłączyła się, a po piętnastu minutach Kuba był już u niej w mieszkaniu i namiętnie całował swoją dziewczynę. Po chwili znaleźli się w sypialni Amandy, a z obojga co chwila znikała jakaś część ubrań...

_____________________________________________________________________________

Rozdział dedykuję DOMINICE, która tchnęła we mnie wenę do dalszego pisania, dziękuję <3 :*

Proszę o komentarze :*


piątek, 18 października 2013

Rozdział 5

Jagoda stanęła w drzwiach do pokoju Amandy.
- Co ty się tak stroisz? Wybierasz się gdzieś?
- Owszem wychodzę, ale wcale się nie stroję.
- Z kim? Stawiam na niewysokiego blondyna z uroczym uśmiechem. Zgadłam?
- Tak, zgadłaś. Idę z Kubą na kawę.  
- A... na kawę, tak to się teraz mówi.
- Przestań przecież ona ma dziewczynę.
- No właśnie ma dziewczynę...
- To będzie zwykłe spotkanie ze znajomym z pracy. Nie można?
- Nie, no można. Czy ja coś mówię?
- Dobra ja nie mam czasu na takie pogaduszki, idę się pomalować.
Około godziny piętnastej Amanda była gotowa, wyszła z domu i podążyła w stronę kawiarni w której umówiła się z Kubą. Kiedy dotarła na miejsce chłopak już na nią czekał:
- Cześć, spóźniłam się?
- Nie to ja przyszedłem wcześniej. Ślicznie wyglądasz. - Kuba uśmiechną do dziewczyny.
- Dziękuję. Opowiadaj Kubuś, co u ciebie słychać?
- Wiesz co nikt od dawna nie mówił do mnie Kubuś, no chyba, że Łukasz, ale on mi wtedy przeważnie dokucza. Hmm...co u mnie słychać? Po za tym, że jestem już zmęczony ciągłymi kłótniami z Emilią, o czym mówiłem tobie wczoraj to chyba nic się nie zmieniło. - chłopak zrobił smutną minę - Ona ciągle robi mi wyrzuty, o to, że wiecznie siedzę w klubie, albo gram mecze, kiedy jej powiedziałem, że robię to po to, aby ona mogła kupować co chwilę nowe ubrania, buty, torebki to się obraziła.
- No to nie jest za ciekawie, a próbowałeś z nią rozmawiać spokojnie?
- Tak, to nic nie daje. Powiedz mi lepiej jak tam praca nad reportażem?
- Całkiem dobrze. Tak naprawdę mamy tyle materiału, że mój ojciec, to znaczy naczelny gazety w której pracujemy, powiedział, że mamy na razie przerwać prace, aby później zrobić coś z końcówki sezonu, więc jak na razie jestem bezrobotna i mogłabym wrócić do Polski, ale Jagoda się nie zgadza.
- No tak. Cieszę się, że sprawa z Lewym tak się potoczyła. Bardzo martwiliśmy się o niego z Łukaszem, a tu nagle pojawiła się Jagoda i nasz kumpel wrócił z powrotem do świata żywych. Lecicie z nami jutro do Madrytu?
- Tak, lecimy. Emilia też leci?                    
- Ona? Ona i mecz to dwie przeciwne rzeczy. Prawie nigdy się na nich nie pokazuje, na początku naszej znajomości przychodziła potem przestała. Twierdzi, że woli w tym czasie robić coś bardziej ambitnego.
- Co na przykład? Chodzić na zakupy?
- O tak, albo do kosmetyczki. Ambitne jak cholera.
- Skoro nie jesteś z nią szczęśliwy, to czemu jej nie zostawisz? Czemu się nie rozstaniecie?
- Sam nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Emilka to ogromna część mojego życia. A ty? Czemu nie masz nikogo?
- Nie wiem, tak wyszyło. Mam na to jeszcze czas.
Amanda i Kuba rozmawiali jeszcze długi czas. Dziewczynę niepokoił fakt, że przy tym chłopaku zapomina o bożym świecie. Doskonale się z nim dogaduję. Kubę z kolei gryzły wyrzuty sumienia. Nie powinien spotykać się z Amandą. Chociaż z drugiej strony uważał, że robi dobrze, Emilię tak naprawdę nie obchodziło to co on robił. Dla niej ważne były tylko jego pieniądze. Bał się, że z nią straci najlepsze lata swojego życia, dlatego postanowił coś zmienić. Chłopak odprowadził Amandę pod same drzwi do ich mieszkania. Przy pożegnaniu pocałował dziewczynę w policzek, ale dość szybko przeniósł się na jej usta. Zaczęli się całować, w pewnym momencie Amanda odsunęła się:
- My nie możemy. Co z Emilią?
- Teraz to już nie ma znaczenia.
Po tych słowach złożył na ustach dziewczyny namiętny pocałunek, po czym wsiadł do swojego samochodu i odjechał zostawiając ja z łomoczącym sercem...


Następnego dnia Amanda obudziła się ze strasznym bólem głowy. 
Po powrocie do domu piła z Jagodą wino i opowiedziała wszystko przyjaciółce. Dziewczyna po chwili przypomniała sobie co mówiła do Jagody. Wyznała przyjaciółce, że czuje coś do Kuby, że nie wie co z tym zrobić, bo przecież on ma dziewczynę. 
Amanda postanowiła wstać z łóżka, poszła do salonu. Na kanapie przed telewizorem siedziała Jagoda z Robertem. Było piętnaście minut po czternastej:
- Jagoda, dlaczego mnie nie obudziłaś wcześniej? Czemu ja nie jestem w pracy?
- Nie obudziłam cię, bo postanowiłam, że lepiej będzie jeśli się dobrze wyśpisz. Twój tata przecież mówił nam, że nie mamy szaleć z materiałami, więc możemy trochę przystopować i zrobić sobie wolne na parę dni. - wytłumaczyła przyjaciółce Jagoda
- Robert a wy przypadkiem nie lecicie dziś do Madrytu? - Amanda spytała piłkarza
- Owszem lecimy, jestem już spakowany - ręką wskazał walizki stojące przy drzwiach - stąd pojedziemy na lotnisko. Ja, ty i Jagoda.
- Ja? O matko zapomniałam! Muszę się spakować. Jagoda, czemu mnie nie obudziłaś!
- Przecież ci już tłumaczyłam. Spokojnie! Mamy dwie godziny do wyjścia, więc zdążysz się spakować, zaraz tobie pomogę. 
- Dwie godziny?! W życiu nie zdążę. Przecież ja jestem jeszcze w pidżamie!
- Nie panikuj! - krzyknęła do przyjaciółki - Dobra kochanie, siedź sobie tutaj, a ja tam pójdę.
Jagoda przez półtorej godziny pomagała Amandzie. Kilka minut po szesnastej cała trójka wyszła z domu. Lecieli do Madrytu na mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dziewczyny były bardzo podekscytowane, bo to był ich pierwszy ważny mecz. Amanda i Jagoda stały w kolejce, aby odebrać karty pokładowe - własne i zawodników:
- Ami, co ty się tak rozglądasz?
- Ja? Nie.
- No przecież widzę.                  
Nagle na twarzy Amandy pojawił się uśmiech, Jagoda spojrzała w to samo miejsce co jej przyjaciółka, do grupki zawodników podszedł Kuba, który się trochę spóźnił.
- Aha, już wszystko rozumiem! Ty jego tak wypatrywałaś, ktoś tu się na serio zakochał! - Jagoda mocno przytuliła swoją przyjaciółkę. - Tak się cieszę!
- Nie ma się z czego cieszyć. I tak nam się się nie uda? - Amanda posmutniała.
- Dlaczego miało by się nie udać?
- On przecież ma dziewczynę.
- No niby tak, ale...dziewczyna nie ściana, da się przestawić. Ciesz się, że nie ma żony i dzieci.
- Wiesz co...my się wczoraj całowaliśmy.
- Co!? Ty mi dopiero teraz mówisz? Czemu nie zrobiłaś tego jak wczoraj rozmawiałyśmy?
- Nie wiem, tak jakoś. Musiałam wszystko przemyśleć.
- Spokojnie kochanie, jeszcze wspomnisz moje słowa. Będziecie razem. Jesteś o wiele lepsza od jakiejś tam panny Emilii. W ogóle ja się pytam co taki miły chłopak robi z taką babą?
Dziewczyny odebrały to co potrzebowały i rozdały chłopakom ich karty. Kiedy Amanda podeszła do Kuby, ten pocałował ją w usta:
- Hej, nie przy ludziach! - zawołała Amanda
- A dlaczego nie? Przemyślałem wszystko w nocy. Mój związek z Emilią, nasze relacje. Kiedy tylko Emilia wróci z Paryża powiem jej, że to jest koniec. Powiem, że między nami już nic nie ma. Kocham Cie, Amando. Tylko ciebie. Jeżeli czujesz do mnie to samo będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, jeżeli nie....
Amanda nie pozwoliła, aby Kuba dokończył to co chciał powiedzieć. Pocałowała go, co oznaczało, że i ona czuje do niego to samo.

środa, 2 października 2013

Rozdział 4

Minęło kilka tygodni. Amanda i Jagoda zdążyły już wdrożyć się w rytm pracy. Poznały już wszystkich zawodników, trenerów oraz członków sztabu szkoleniowego i medycznego. Miały przygotowany zarys kilku pierwszych odcinków. Właśnie przyszły do pracy. Gabinet dziewczyn, w którym miały wszystkie potrzebne materiały i gdzie przychodzili członkowie klubu na wywiady, znajdował się tam gdzie gabinet prezesa klubu, menadżera oraz sala konferencyjna. Zawsze było tu cicho i spokojnie:
- Amanda, jest taka sprawa. Robert zaprosił mnie dzisiaj na kolację, dlatego chciałabym wyjść szybciej. Mogę?
- Ok, jakoś tutaj sobie poradzę ze wszystkim, nie będzie tego dużo.
- Naprawdę? Poradzisz sobie?
- Tak, poradzę sobie. Dobrze, że gdzieś wychodzicie.
- Dlaczego?
- Kuba mi opowiadał, że Robert po śmierci narzeczonej był strasznie przygaszony, przygnębiony. Nie ma się tutaj co dziwić, a ty podobno tchnęłaś w niego chęć do życia. Lepiej radzi sobie na treningach, meczach.
Jagoda i Robert spotykali się ze sobą od dwóch tygodni. Chłopak od momentu ich pierwszego spotkania bardzo się zmienił.
- Dobra, koniec tych plotek. Pracujmy! - stwierdziła Jagoda z uśmiechem
Około godziny 15 Jagoda wyszła z klubu, pojechała od razu do domu, aby przygotować się na spotkanie z Robertem. Za każdym razem była tak samo podekscytowana. Postanowiła, że ubierze czerwoną, dopasowaną sukienkę, która idealnie będzie podkreślać jej kobiece kształty. Równo o godzinie 18 zadzwonił dzwonek do drzwi. Kiedy dziewczyna otworzyła, zaparło jej dech w piersiach. Zawsze tak reagowała kiedy widziała Roberta:
- Ślicznie wyglądasz - przywitał się, całując dziewczynę w policzek.
- Dziękuję, ty również niczego sobie - uśmiechnęła się do niego - możemy iść.
Robert zabrał dziewczynę do restauracji. Dużo rozmawiali, śmiali się. Czuli się w swoim towarzystwie swobodnie. Po kolacji poszli na spacer do pobliskiego parku. Zrobiło się chłodno, Robert widząc, że Jagodzie jest zimno, nie zastanawiając się ani chwili, zdjął z siebie swoją marynarkę. Położył ją dziewczynie na ramiona. Uśmiechnął się, po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Robert spojrzał w brązowe oczy Jagody, ta postanowiła przejąć inicjatywę i ponownie ich usta się spotkały, pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Chłopak z trudem wyszeptał Jagodzie do ucha, aby poszli do niego do domu, ta tylko
 skinęła głową. Po paru minutach znaleźli się w mieszkaniu Roberta, dalej całując się, ściągali z siebie ubrania. Skierowali się do sypialni mężczyzny:
- Na pewno tego chcesz? Możemy jeszcze zaczekać.
- Jestem tego pewna w stu procentach. Kocham Cię - wyznała dziewczyna.
Robert delikatnie położył dziewczynę na łóżku, każdy centymetr jej ciała obdarzał pocałunkami, liczyło się dla niego tylko to, że jest z Tą kobietą blisko, bardzo blisko...
Amanda chciała zaczekać na przyjaciółkę, dlatego oglądała film, lecz koło północy oczy same jej się zamykały, więc postanowiła iść spać. Kiedy tylko przyłożyła głowę do poduszki zasnęła.
Następnego dnia obudziła się o 9. Przerażona, szybko wybiegła z pokoju, jeżeli nie wyjdzie z domu za piętnaście minut, spóźni się do pracy. W biegu zajrzała do pokoju Jagody. Łóżko stało puste, pościel nienaruszona. Oznaczało to, że przyjaciółka nie nocowała w domu, bo gdyby tak było, w jej pokoju panował by aktualnie bałagan. Amanda pospiesznie zjadała śniadanie, wpiła kawę i poszła do pracy.
Miała nadzieję, że Jagoda będzie już w pracy, że zastanie ją przy swoim biurku, jednak tak się nie stało. Gabinet stał pusty. Amanda weszła do środka, usiadła przy biurku i włączyła komputer. Nagle drzwi otworzył się, a do gabinetu wszedł Kuba:
- O cześć, myślałam, że to Jagoda. Siadaj - wskazała ręką dwuosobowa sofę - Będę robiła kawę, napijesz się ze mną.
- Dziękuję, zaraz mam trening, ale z chęcią poszedłbym z tobą do kawiarni. Co ty na to?
- A co na to twoja dziewczyna? Nie będzie zazdrosna?
- Ostatnio czuję się jakbym nie miał dziewczyny. Ostatnio często się kłócimy. Ona ma do mnie ciągle pretensję. Potrafi być miła kiedy potrzebuje pieniądze. Niestety. No to jak? Mogę liczyć na twoje towarzystwo?
- Jasne - uśmiechnęła się Amanda
- Dobrze w taki razie, dziś o 16. Pasuje ci?
- Jak najbardziej. Powiedz mi jeszcze, czy Robert jest na treningu?
- Nie, nie widziałem go dzisiaj, mam nadzieję, że się zjawi, zostało mu piętnaście minut. Czemu pytasz? Coś się stało?
- Jagoda poszła wczoraj z nim na kolację i nie wróciła na noc, w pracy też jej nie ma a powinna być od godziny.
- Spokojnie, a dzwoniłaś do niej?
- Tak, nie odbiera telefonu.
Nagle słuchać było śmiechy dobiegające z holu. Kuba wyjrzał na korytarz:
- Nie musisz się martwić, jest tu twoja zguba.
Amanda wyszła na korytarz i nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Na drugim końcu holu Jagoda całowała się z Robertem. Było widać, że są w sobie bardzo zakochani.
- Czy ty widzisz to samo co ja? - zapytał zdumiony Kuba  
- Tak...chyba.
- Cześć wam, co wy macie takie miny, jakbyście ducha zobaczyli. Kubuś, ty nie powinieneś być w szatni i przebierać się na trening?
- Właściwie to powinienem - Cześć.  
Kuba poszedł, a Amanda postanowiła rozprawić się ze swoją przyjaciółką.
- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Ja tutaj odchodzę od zmysłów, gdzie ty się podziewasz? Dlaczego nie wróciłaś do domu na noc? Dlaczego spóźniłaś się do pracy?
- Spokojnie. Byłam zajęta, bardzo zajęta. Zapomniałam o bożym świecie. Przepraszam.
- Mogłaś chociaż napisać SMS`a.
- Wiesz, bardzo cię przepraszam. Ja po prostu... jestem zakochana.  
- Widziałam - Amanda uśmiechnęła się do przyjaciółki, co oznaczało, że się już nie gniewa - ślicznie razem wyglądacie. Czyli mam rozumieć, że to tak na poważnie?
- Jak najbardziej! Dobra zabieram się do pracy.

_________________________________________________________________________

Proszę o komentarze, jest to dla mnie ogromną motywację ;*

Ten rozdział dedykuję Laurze, ten Lewy to dla ciebie ;*