środa, 2 października 2013

Rozdział 4

Minęło kilka tygodni. Amanda i Jagoda zdążyły już wdrożyć się w rytm pracy. Poznały już wszystkich zawodników, trenerów oraz członków sztabu szkoleniowego i medycznego. Miały przygotowany zarys kilku pierwszych odcinków. Właśnie przyszły do pracy. Gabinet dziewczyn, w którym miały wszystkie potrzebne materiały i gdzie przychodzili członkowie klubu na wywiady, znajdował się tam gdzie gabinet prezesa klubu, menadżera oraz sala konferencyjna. Zawsze było tu cicho i spokojnie:
- Amanda, jest taka sprawa. Robert zaprosił mnie dzisiaj na kolację, dlatego chciałabym wyjść szybciej. Mogę?
- Ok, jakoś tutaj sobie poradzę ze wszystkim, nie będzie tego dużo.
- Naprawdę? Poradzisz sobie?
- Tak, poradzę sobie. Dobrze, że gdzieś wychodzicie.
- Dlaczego?
- Kuba mi opowiadał, że Robert po śmierci narzeczonej był strasznie przygaszony, przygnębiony. Nie ma się tutaj co dziwić, a ty podobno tchnęłaś w niego chęć do życia. Lepiej radzi sobie na treningach, meczach.
Jagoda i Robert spotykali się ze sobą od dwóch tygodni. Chłopak od momentu ich pierwszego spotkania bardzo się zmienił.
- Dobra, koniec tych plotek. Pracujmy! - stwierdziła Jagoda z uśmiechem
Około godziny 15 Jagoda wyszła z klubu, pojechała od razu do domu, aby przygotować się na spotkanie z Robertem. Za każdym razem była tak samo podekscytowana. Postanowiła, że ubierze czerwoną, dopasowaną sukienkę, która idealnie będzie podkreślać jej kobiece kształty. Równo o godzinie 18 zadzwonił dzwonek do drzwi. Kiedy dziewczyna otworzyła, zaparło jej dech w piersiach. Zawsze tak reagowała kiedy widziała Roberta:
- Ślicznie wyglądasz - przywitał się, całując dziewczynę w policzek.
- Dziękuję, ty również niczego sobie - uśmiechnęła się do niego - możemy iść.
Robert zabrał dziewczynę do restauracji. Dużo rozmawiali, śmiali się. Czuli się w swoim towarzystwie swobodnie. Po kolacji poszli na spacer do pobliskiego parku. Zrobiło się chłodno, Robert widząc, że Jagodzie jest zimno, nie zastanawiając się ani chwili, zdjął z siebie swoją marynarkę. Położył ją dziewczynie na ramiona. Uśmiechnął się, po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Robert spojrzał w brązowe oczy Jagody, ta postanowiła przejąć inicjatywę i ponownie ich usta się spotkały, pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Chłopak z trudem wyszeptał Jagodzie do ucha, aby poszli do niego do domu, ta tylko
 skinęła głową. Po paru minutach znaleźli się w mieszkaniu Roberta, dalej całując się, ściągali z siebie ubrania. Skierowali się do sypialni mężczyzny:
- Na pewno tego chcesz? Możemy jeszcze zaczekać.
- Jestem tego pewna w stu procentach. Kocham Cię - wyznała dziewczyna.
Robert delikatnie położył dziewczynę na łóżku, każdy centymetr jej ciała obdarzał pocałunkami, liczyło się dla niego tylko to, że jest z Tą kobietą blisko, bardzo blisko...
Amanda chciała zaczekać na przyjaciółkę, dlatego oglądała film, lecz koło północy oczy same jej się zamykały, więc postanowiła iść spać. Kiedy tylko przyłożyła głowę do poduszki zasnęła.
Następnego dnia obudziła się o 9. Przerażona, szybko wybiegła z pokoju, jeżeli nie wyjdzie z domu za piętnaście minut, spóźni się do pracy. W biegu zajrzała do pokoju Jagody. Łóżko stało puste, pościel nienaruszona. Oznaczało to, że przyjaciółka nie nocowała w domu, bo gdyby tak było, w jej pokoju panował by aktualnie bałagan. Amanda pospiesznie zjadała śniadanie, wpiła kawę i poszła do pracy.
Miała nadzieję, że Jagoda będzie już w pracy, że zastanie ją przy swoim biurku, jednak tak się nie stało. Gabinet stał pusty. Amanda weszła do środka, usiadła przy biurku i włączyła komputer. Nagle drzwi otworzył się, a do gabinetu wszedł Kuba:
- O cześć, myślałam, że to Jagoda. Siadaj - wskazała ręką dwuosobowa sofę - Będę robiła kawę, napijesz się ze mną.
- Dziękuję, zaraz mam trening, ale z chęcią poszedłbym z tobą do kawiarni. Co ty na to?
- A co na to twoja dziewczyna? Nie będzie zazdrosna?
- Ostatnio czuję się jakbym nie miał dziewczyny. Ostatnio często się kłócimy. Ona ma do mnie ciągle pretensję. Potrafi być miła kiedy potrzebuje pieniądze. Niestety. No to jak? Mogę liczyć na twoje towarzystwo?
- Jasne - uśmiechnęła się Amanda
- Dobrze w taki razie, dziś o 16. Pasuje ci?
- Jak najbardziej. Powiedz mi jeszcze, czy Robert jest na treningu?
- Nie, nie widziałem go dzisiaj, mam nadzieję, że się zjawi, zostało mu piętnaście minut. Czemu pytasz? Coś się stało?
- Jagoda poszła wczoraj z nim na kolację i nie wróciła na noc, w pracy też jej nie ma a powinna być od godziny.
- Spokojnie, a dzwoniłaś do niej?
- Tak, nie odbiera telefonu.
Nagle słuchać było śmiechy dobiegające z holu. Kuba wyjrzał na korytarz:
- Nie musisz się martwić, jest tu twoja zguba.
Amanda wyszła na korytarz i nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Na drugim końcu holu Jagoda całowała się z Robertem. Było widać, że są w sobie bardzo zakochani.
- Czy ty widzisz to samo co ja? - zapytał zdumiony Kuba  
- Tak...chyba.
- Cześć wam, co wy macie takie miny, jakbyście ducha zobaczyli. Kubuś, ty nie powinieneś być w szatni i przebierać się na trening?
- Właściwie to powinienem - Cześć.  
Kuba poszedł, a Amanda postanowiła rozprawić się ze swoją przyjaciółką.
- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Ja tutaj odchodzę od zmysłów, gdzie ty się podziewasz? Dlaczego nie wróciłaś do domu na noc? Dlaczego spóźniłaś się do pracy?
- Spokojnie. Byłam zajęta, bardzo zajęta. Zapomniałam o bożym świecie. Przepraszam.
- Mogłaś chociaż napisać SMS`a.
- Wiesz, bardzo cię przepraszam. Ja po prostu... jestem zakochana.  
- Widziałam - Amanda uśmiechnęła się do przyjaciółki, co oznaczało, że się już nie gniewa - ślicznie razem wyglądacie. Czyli mam rozumieć, że to tak na poważnie?
- Jak najbardziej! Dobra zabieram się do pracy.

_________________________________________________________________________

Proszę o komentarze, jest to dla mnie ogromną motywację ;*

Ten rozdział dedykuję Laurze, ten Lewy to dla ciebie ;*



4 komentarze: