Amanda biegała zawsze tą samą trasą. Dortmundzki park bardzo jej się podobał, posiadał mnóstwo alejek. Dziewczyna zawsze biegała z muzyką w uszach, dodawało jej to siły i chęci to dalszego biegu. W pewnym momencie zagapiła się, gdy przełączała piosenkę i z impetem wbiegła w chłopaka, który akurat skręcał w alejkę, którą biegła.
- Bardzo przepraszam, to moja wina zagapiłam się.
- To ja przepraszam, powinienem się rozejrzeć. - uśmiechną się chłopak uroczo - Biegam tutaj codziennie, a widzę Cię po raz pierwszy. - ciągną rozmowę nieznajomy.
- Mieszkam tutaj od trzech dni, można powiedzieć, że jak na razie zwiedzam Dortmund, więc obieram różne trasy do biegu.
- Może się jeszcze kiedyś spotkamy? - uśmiechną się do Amandy - Jestem Kuba
- Amanda. Myślę, że tak. - odwzajemniła uśmiech.
- Śliczne imię.
- Dziękuję - uśmiechnęła się speszona.
- Do zobaczenia! - pożegnał się Kuba, obdarzając Amandę kolejnym ślicznym uśmiechem.
Dziewczyna mimowolnie westchnęła, miała tylko nadzieje, że nowo poznany chłopak tego nie usłyszał. Amanda straciła ochotę na dalszy bieg, powoli wracała do domu. Na jej twarzy ciągle gościł uśmiech. Skarciła się za to w duchu.
Kiedy tylko weszła do domy, Jagoda zasypała ją pytaniami :
- Gdzie byłaś? Co ty spać się możesz, bladym świtem zrywać się z łóżka? Chcesz kawy? Co ty się tak uśmiechasz? Coś się stało?
- Jagoda zwolnij. Byłam pobiegać, wstałam przed ósmą, to ty się wylegujesz godzinami. Dobrze, że już jutro zaczynamy pracę. Tak, poproszę kawy, ale bez mleka. Czemu niby miało się coś stać? To już człowiek tak bez powodu uśmiechać się nie może?
- No wiesz, niby może się uśmiechać, ale tak zupełnie bez powodu, to chyba coś jest z tobą nie tak.
- Wymyślasz. Idę wziąć prysznic.
W łazience Amanda myślała o Kubie. Taki miły i sympatyczny chłopak. Jego uśmiech zwalał z nóg.
***
Kuba i Łukasz całe popołudnie próbowali wyciągnąć Roberta do baru, nie mogli patrzeć na jego smutną minę, chcieli aby się trochę zabawił.
- Hej stary, my idziemy na imprezę i chcielibyśmy, żebyś uraczył nas swoją obecnością.
- Nie mam ochoty, czy to tak trudno zrozumieć? Jak wy byście się czuli, gdybyście stracili ukochaną osobę, a dwóch debili wyciągało by was na głupią imprezę?
- Kuba odpowiedz mu, bo ja nie mam ukochanej osoby - wymigał się od odpowiedzi Łukasz - I nie jestem debilem.
- Robert posłuchaj, nie możesz tutaj spędzić reszty swojego życie. Ja rozumiem, że straciłeś kogoś kogo kochałeś. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak bym się czuł gdyby Emilce coś się stało, ale my staramy się tobie pomóc, żebyś choć na chwilę zapomniał.
- Ja nie potrafię zapomnieć, nie chcę, nie mogę. Jak to będzie wyglądać, że trzy miesiące po śmierci narzeczonej idę na imprezę i się dobrze bawię?
- Nie przejmuj się opinią innych, pomyśl o sobie.
Kuba spojrzał w zaszklone oczy przyjaciela, przytulił go.
- Ok, niech wam będzie. Pójdę z wami, spróbuję.
- No ja wiedziałem, że Kubuś załatwi sprawę - Łukasz poklepał Kubę po ramieniu - Teraz Robert idź się przebrać, a my tu sobie na ciebie poczekamy.
Kiedy tylko chłopak zniknął za drzwiami Piszczek zwrócił się do przyjaciela:
- On sobie z tym nie radzi, jedno szczęście, że zaczyna się sezon, przynajmniej będzie miał zajęcie.
- W ogóle powinieneś być delikatniejszy w stosunku do niego, jak ty byś się czuł gdybyś był w jego sytuacji? Przepraszam, ty nigdy nie będziesz na jego miejscu, bo traktujesz kobiety przedmiotowo, bawisz się nimi.
- Oj weź przestań, będziesz mnie teraz pouczał jak mam żyć? Jestem już dużym chłopcem.
- No właśnie, chłopcem.
W tym momencie przyszedł Robert. Kuba spojrzał na Łukasz znaczącym spojrzeniem i wyszedł.
- Pokłóciliście się? - zapytał się Robert
- My? Ależ skąd. Chodź, zabawimy się.
Całą drogę Łukasz nie odezwał się ani słowem. Myślał nad tym co powiedział mu przyjaciel. Może miał rację, może faktycznie źle traktuje kobiety? Kuba zagadywał Roberta, rozmawiali o zbliżającym się sezonie, transferach. Chłopak starał się, aby Robert nie myślał o tragedii, która wydarzyła się w jego życiu.
***
- Am? Może wybierzemy się do jakiegoś baru, na imprezę. Potańczymy, napijemy się drinka?
- To wcale nie jest zły pomysł, potem pewnie nie będziemy miały czasu.
- Dokładnie, bo jak ty zaczniesz gonić mnie do pracy, to do śmierci będę zajęta.
- No już nie przesadzaj, idę się przebrać.
Amanda poszła do swojej sypialni, szybko przebrała się w coś wygodnego, nadającego się na imprezę. Po piętnastu minutach obie dziewczyny były gotowe do wyjścia. Zakluczyły mieszkanie i wyszły na miasto. Po drodze dyskutowały jaki bar wybrać. Postanowiły udać się do lokalu, który był blisko ich miejsca zamieszkania. Nie będą musiały tłuc się po mieście nocą. Zagadane weszły do środka, gdy nagle Amanda zobaczyła...
___________________________________________________________________
Proszę o komentarze, to jest motywujące :)
Też nie wiedziałaś kiedy skończyć
OdpowiedzUsuńOj no co ;*
OdpowiedzUsuńoj czuję nieoczekiwane spotkanie ;)
OdpowiedzUsuńjaa chcee następny rozdział ! /Paula
OdpowiedzUsuń;* doczekasz się...kiedyś
Usuń